W przerwie pomiędzy jednym a drugim dniem zjazdu na studiach podyplomowych (Tomku – jednak SGH, a nie Łazarski 🙂 ) udało mi się znaleźć chwilę na małe podsumowanie kolejnej edycji INSO – Polskiego Kongresu Prawa Upadłościowego i Naprawczego organizowanego przez Instytut Allerhanda. Zdarzenia absolutnie obowiązkowego dla każdego praktyka i teoretyka restrukturyzacji i to nie tylko z uwagi na to, co nas czeka od 1 stycznia 2016 r. Niewierzących odsyłam do lektury agendy kongresu.
Co mi się najbardziej rzuciło w oczy? Oprócz licznych prezentacji twórców – a co za tym idzie i adwokatów – nowej ustawy Prawo Restrukturyzacyjne dało się zauważyć wystąpienia i głosy krytyczne. W takim tonie wypowiadali się m.in. adw. Artur Zawadowski, sędzia Jarosław Horobiowski, a także z właściwą sobie swadą Konrad Osajda, skądinąd mój kolega jeszcze z czasów wspólnych studiów, a już dr hab. (!) Dał też o tym niejako znać w swoim wirtuozersko wyważonym wystąpieniu prof. dr hab. Andrzej Jakubecki.
Sygnalizowano przede wszystkim:
- możliwe liczne problemy z nową definicją niewypłacalności dłużnika
- umożliwienie dłużnikom nie regulowania długów przez okres przekraczający w skrajnym przypadkach trzy miesiące bez możliwości skutecznego złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości
- brak właściwego przygotowania sędziów sądów restrukturyzacyjnych od strony merytorycznej
- brak właściwego przygotowania sądów restrukturyzacyjnych od strony kadrowej i organizacyjnej
- duże opóźnienie w powstawaniu Centralnego Rejestru Restrukturyzacji i Upadłości (nie wcześniej niż w 2018 r.)
- niechęć instytucji bankowych do zapewnienia finansowania potrzebnego do przeprowadzenia restrukturyzacji w trybie nowych przepisów
- duży stopień komplikacji i niejasność regulacji restrukturyzacyjnych, co odstraszy przedsiębiorców od korzystania z nowych rozwiązań
O każdym z powyższych problemów można długo pisać i sądzę, że będzie to dobry temat na kolejny artykuł na blogu.
Natomiast osobiście sądzę, że:
I. Szansę na powodzenie czyli popularność w praktyce mają:
1) postępowanie o zatwierdzenie układu – z uwagi na prostotę i minimalny udział organów sądowych
2) postępowanie sanacyjne – z uwagi na możliwość dokonania prawdziwie kompleksowych i wielopłaszczyznowych zmian w firmie przy jednoczesnym wstrzymaniu toczących się przeciwko dłużnikowi egzekucji
3) układ częściowy – z uwagi na możliwość dogadania się z wierzycielami zabezpieczonymi rzeczowo (banki!), co jest prawie zawsze największym problemem, często uniemożliwiającym wyjście z trudnej sytuacji.
II. Nie wróżę większej popularności:
1) przyspieszonemu postępowaniu układowemu – z uwagi na fakt, że warunkiem jest tu, by sporne było nie mniej niż 15% łącznej sumy wierzytelności. Dla wierzyciela nie chcącego zaakceptować propozycji układu nie ma natomiast nic prostszego, niż „wykreowanie” wierzytelności spornej łamiącej limit 15% łącznej kwoty.
2) „pełnemu” postępowaniu układowemu – ponieważ nadal żadna siła nie jest w stanie zmusić do udziału w układzie wszystkich wierzycieli zabezpieczonych rzeczowo. Pamiętajmy przecież, dlaczego nie wychodziły upadłości układowe. Można zakładać ewentualnie powodzenie wariantu łączonego: „pełny” układ z wierzycielami bez zabezpieczeń + układ częściowy z wierzycielami posiadającymi zabezpieczenia, ale taka układanka może okazać zbyt skomplikowana, by zadziałać w praktyce.
III. Ewentualnym czarnym koniem nowej ustawy może okazać się też tzw. „pre-pack” czyli tryb przygotowanej likwidacji – instytucja już teraz budząca niemałe kontrowersje. Zainteresowanym polecam mój artykuł na temat pre-packu zamieszczony w pierwszym numerze pisma branżowego Krajowej Izby Syndyków „Doradca restrukturyzacyjny”, którego redaktorem naczelnym jest inny uczestnik kongresu syndyk Mateusz Bienioszek.
W rozmowie z Panem Andrzejem Głowackim – założycielem i prezesem zarządu znanej firmy konsultingowej DGA S.A. wyraziłem ostrożny pogląd, że największe szanse na popularność mają postępowania o zatwierdzenie układu, jako stosunkowo najprostsze, a następnie postępowania sanacyjne. Zastanawiam się jednak, czy racji nie (będzie) miał mój Rozmówca, który typuje odwrotną kolejność. Czyżby przyszłość miała należeć do postępowań sanacyjnych?
Oznaczać by to mogło w praktyce swoistą antynomię/dychotomię/dualizm restrukturyzacyjno-upadłościowy. Firmy mniej lub bardziej niewypłacalne miałyby do wyboru – dramatyczne przekształcenie lub likwidację poprzez upadłość i działania syndyka albo absolutnie gruntowną i kompleksową terapię leczniczą poprzez postępowanie sanacyjne i czynności zarządcy. Czyli tak czy siak poprzez działania wykwalifikowanej osoby trzeciej. Nie jest to najgorsze, co może nową ustawę spotkać.
Ale jak zwykle czas pokaże, jaką ścieżką poprowadzi nas nieprzewidywalna rzeczywistość.
{ 0 comments… add one now }